Mało kto tak chętnie wspomina morskie wyprawy brytyjskiej floty handlowej do Indii, jak miłośnicy piwa. Poznając piwną kulturę każdy obowiązkowo musi usłyszeć opowieść o tym, jak to IPA statkiem płynęła. Jak widać, nawet Brytyjska Kompania Wschodnioindyjska może być romantyczna. Jednak nie tylko jasne piwo przemierzało morza. Równolegle z pale ale wyspiarze eksportowali również portery.
Popularność porterów znacząco wzrosła pod koniec XVIII wieku. Także w koloniach brytyjskich, co owocowało wzrostem eksportu najmocniejszych wersji. Macki Kampanii Wschodnioindyjskiej sięgały daleko poza Indie, rozciągały się niemal na całą południową Azję, a pojedyncze statki pod wodzą dzielnych kapitanów docierały jeszcze dalej. Wszędzie tam byli brytyjscy żołnierze i urzędnicy ogromnie spragnieni piwa, rynek więc był niemały. Irlandzki Guinness postanowił dołączyć do tego trendu. W 1801 roku po raz pierwszy w Dublinie uwarzono portera gotowego na morskie wojaże.
W XXI wieku pracownicy Guinnessa postanowili odkurzyć nieco stare dokumenty i wyciągnęli z archiwum stare receptury na portery. A piwowarom z The Brewers Project przypadło w udziale uwarzenie dwóch historycznych piw: Dublin Portera i West Indies Portera. Drugi z nich, którego dziś recenzuję, nawiązuje do pierwszego eksportowego portera uwarzonego w 1801 roku, co udowadnia poniższa etykieta.

zdjęcie: Studio Panoramix
6% alkoholu, butelka 500 ml, Irlandia, Guinness (* – niedostępny w Polsce)
Barwa ciemnobrunatna, niemal czarna, niemal nieprzezroczysta, ale klarowna.
Piana beżowa, drobna, wysoka, oblepiająca szkło, wolno opadająca
W aromacie wysokie suszone owoce, śliwki, rodzynki. Słodki aromat ciemnych słodów, bogaty, toffi, tosty, ciemne pieczywo, lekka czekolada i kawa w tle. Lekki alkohol.
W smaku dominuje gorzka czekolada oraz kawowe nuty, mocne i wyraźne. Niski posmak ciemnych słodów. Bardzo niska słodycz. Minimalna nuta chmielu tradycyjnego. Niskie wysycenie, piwo średnio pełne.
Goryczka na średnio-wysokim poziomie, z palonych słodów. Średnio długa.
Podsumowanie:
Bardzo przyjemne piwo. Ładnie ułożone, treściwie, ale nie ciężkie, co daje w efekcie dobrą pijalność. Aromat ciemnych, karmelowych słodów zręcznie komponuje się z czekoladą w smaku. Trudno nie odnosić się do drugiego portera uwarzonego w „craftowej” serii Guinnessa, czyli Dublin Portera. Zdecydowanie wyższy ekstrakt stawia to piwo w innej kategorii wagowej, więc trudno je ze sobą porównywać. Jeśli jednak miałbym wybrać w sklepie, bez wahania sięgnąłbym po West Indies Porter.
Przemek Iwanek
Ponownie dziękuję Krzyśkowi Toczynskiemu, za trud przywiezienia piwa z Zielonej Wysypy.
Pingback: Recenzja: Guinness Golden Ale* | Piwo i Cydr
Porterek super. Polecam. Mieszkam w uk i jest to moje ulubione piwo.
PolubieniePolubienie
Także polecam to piwo.Ja z kolei mieszkam w Holandii i tu także jest dostępne(ja akurat kupuję je w sieci ah)
PolubieniePolubienie